Czasami zastanawia mnie co kieruje osobami, które przesyłają CV, zostaną zaproszone na spotkanie, zaakceptują termin... i nie przyjdą. Wypadki losowe - jak najbardziej zrozumiałe i jeśli za nimi idzie telefon/ mail lub sms informujący, że kandydat nie zjawi się na spotkaniu, to nie ma problemu. Natomiast sytuacje, w których kandydat po prostu nie zjawia się na spotkaniu nie uprzedzając o tym fakcie są dla mnie rozbrajające i zupełnie niezrozumiałe.
Zanim doprowadzi się do takiej sytuacji, warto uświadomić sobie jej konsekwencje:
1. W danej firmie jestem już skreślony/a - obecnie coraz więcej firm korzysta z ATSów (narzędzi wspomagających rekrutację od strony internetowej) i dołączenie do danego kandydata taga głoszącego, że nie zjawił się on na spotkaniu i ostrzeżenia aby nie zapraszać go ponownie, to tylko chwila
2. Świat HRowców jest dosyć mały i rekruterzy znają się między sobą - to spora szansa, bo jeśli wypadniemy dobrze, to nawet jeśli nie dostaniemy pracy w danej firmie, może polecą nas gdzie indziej. A z drugiej strony, to duży problem jeśli wypadniemy negatywnie. A nie ma nic gorszego niż nie poinformowanie o tym, że nie przyjdzie się na spotkanie. Taka informacja rozpierzchnie się po znajomych danego rekrutera i mamy problem
3. Jeśli rekrutacja jest prowadzona przez firmę zajmującą się rekrutowaniem pracowników, to nasz problem potęguje się - dana firma będzie prowadziła jeszcze wiele wiele innych projektów rekrutacyjnych i dla wszystkich będziemy skreśleni
Mimo tego, że konsekwencje są dosyć oczywiste, a opisywane zachowanie mega nieprofesjonalne, zdarza się, że rekruter staje w obliczu takiej sytuacji. Jeśli macie ochotę zapoznać się ze skrajnymi przykładami z życia - zapraszam do śledzenia kolejnych wpisów w kategorii Z życia wzięte
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz